W pierwszym szeregu obrońców naszego zawodu – jak wynika z doniesień mediów – stanęli doktorzy Kołodziej i Leonkiewicz. Ich zdaniem, najbardziej korupcjogennym czynnikiem są niesprawiedliwe wynagrodzenia. Jeden zarabia więcej, inny mniej. Skandal !

     A podobno wyrośliśmy już z socjalizmu, każdy sam sobie rzepkę skrobie. Niemniej Główny Inspektorat stara się zadbać, żeby każdy, niezależnie od tego, ile się naskrobie – miał jednakowo… mało.

Pracując – jak się okazuje – popełniamy same błędy, o czym donoszą wszelkie nasyłane nam kontrole. Niemniej te uchybienia, dzięki mrówczej pracy Inspektoratu, udaje się jakoś zatuszować. I dzięki temu jesteśmy dla Europy krajem wolnym od wszelkich zaraz. Ba, zapewnione jest bezpieczeństwo żywieniowe kraju!

Szkopuł to wynagrodzenia za pracę weterynaryjnego plebsu. Są nierówne i irracjonalnie duże! Ba, owi lekarze mają czelność wołać o jeszcze! Najgorsze jest to, że ci marni lekarze przetrwali na rynku, po pozbawieniu ich pracy w 1990 roku, ba – mają co do ust włożyć. A niektórzy to zaczynają obrastać w piórka! Patologia!

Ale – tak po cichu sobie myślę – ja szczepię psy, badam krowy na gruźlicę, badam mięso. Robię to nie dla inspektorów, tylko dla konsumentów. Dla tych, co piją mleko, jedzą kotlety, wyprowadzają psy na trawniczek. Czemu relacja z zasady prosta – ja coś robię, a zleceniodawca mi płaci – tak się skomplikowała? Szczepię psa, albo i setkę, organizuję szczepienie, kupuję leki, strzykawki, ganiam po wsiach, mam ręce uwalane tuszem i – odprowadzam pieniążki do Inspekcji, gdzie nawet nie jestem zatrudniony, jak się należy! Stawka opłat jest ustalana przez Inspektorat i tenże, po uważaniu, wypłaca mi należność. Jestem podobno wolnym lekarzem! Czemu korzystam z pośrednika? Co to znaczy ta wolność?

Oglądałem kiedyś „Ekstradycję” – i tam było o czymś podobnym. Do restauratora przyszedł sobie pan i powiedział, że od dzisiaj on będzie się opiekował knajpą za dość drobne, w sumie, pieniądze. Ale żąda ścisłej współpracy! Patologia! Policja!

Tak, myśląc sobie, dalej wymyśliłem, że jak nie powiem, ile mięsa zbadałem, jak zaszczepię psy i nie zrobię zestawienia z wyliczeniem, ile z nich jest w jednym gospodarstwie, nie zrobię sprawozdania z badania na gruźlicę, a zapłacę tylko podatki – to może wyślizgam się z haraczu dla Inspekcji? A ta – z braku materiału do oceniania mnie, do wykazania się pracą – umrze śmiercią naturalną, z wycieńczenia. Ale byłoby fajnie, prawda?

Koleżanki i koledzy Patolodzy! Myślę, że nie powinniśmy komukolwiek grozić strajkiem. Stracimy w ten sposób zaufanie klientów, pieniądze no i czas.

     O, krnąbrni, co sądzicie o cesarskim cięciu od danych? Ach, z jaką rozkoszą zrezygnowałbym z płacenia haraczu! A i w waszych oczach zabłysną ogniki szczęścia! Może wystarczy, że będziemy płacili podatki?

     Precz z „opieką”! Niech żyje państwo prawa!

                                                                            Włodzimierz Szczerbiak