Kłaj 22.10.2018
Minął rok czasu od odkrycia prawdziwego miejsca pochówku Profesora Stanisława Królikowskiego .Jeszcze rok temu w czerwcu stałem nad grobem który był zaniedbany i zdewastowany. Dziś grobowiec jest pięknie odnowiony, płyta główna jak i cały masyw grobowca jest wyczyszczony i poddany zabiegom konserwatorskim. Na płycie głównej widnieją czytelne teksty epitafium. Teren wokół grobowca jest oczyszczony z roślinności powodującej jego niszczenie. Pozostaje jedynie pamiętać i otoczyć bieżącą opieka. Chciałbym tutaj w imieniu swoim, jak i osób szczególnie zaangażowanych w utrwalenie pamięci profesora Królikowskiego, a mianowicie profesora Antoniego Gamoty z Katedry Chirurgii Wydziału Weterynaryjnego we Lwowie i doktora Zbigniewa Wróblewskiego – prezesa Warmińsko –Mazurskiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej podziękować Radzie Małopolskiej Izby Lekarsko Weterynaryjnej oraz wszystkim lekarzom którzy poparli inicjatywę naprawy „odnalezionego grobowca” i zechcieli dać poparcie na forum Izby Krajowej oraz znaleźli środki na ten cel. Podziękowanie składam także prezesowi Krajowej Rady Lekarsko Weterynaryjnej doktorowi Jackowi Łukaszewiczowi za osobiste zaangażowanie i nadanie biegu sprawie.
Pragnę skorzystać z okazji i zwrócić uwagę na jeszcze jeden niszczejący obiekt znajdujący się na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie i wymagający również troski naszej organizacji. Jest to grobowiec profesora Piotra Boczkowskiego, znany warszawiakom chociażby ze względu na kamienną rzeźbę spoczywającego na nim psa. Grobowiec jak i kamienny pies wymagają bieżącej konserwacji, gdyż widać na nim zaawansowaną erozję kamienia z którego jest zbudowany. Rozmawiałem z kamieniarzem, który wykonał renowację grobu Prof. Królikowskiego i stwierdził iż jest to ostatni moment na ratowanie rzeźby pięknego psa. Sam obelisk wykonany jest z piaskowca, należy go wyczyścić i zaimpregnować, wyczyścić kamienna płytę na której wyryte jest epitafium. Niewielki remont pozwoli zachować ten zabytek, będzie świadczyć jak bardzo w historii jest ugruntowana nasza społeczność lekarska. Grobowiec Boczkowskiego jest też przedmiotem zainteresowania jednego z internautów, który będąc na cmentarzu zauważył niszczejącego psa i opublikował apel do lekarzy weterynarii o „zajęcie się sprawą” oraz sam zainicjował internetową zbiórkę datków na renowację.
Powinienem tutaj podać kilka słów odnośnie samego Profesora Piotra Boczkowskiego. Urodzony w 1855 roku w Nowoszycach. Studia weterynaryjne ukończył na Oddziale Weterynaryjnym Akademii medyko Chirurgicznej w Petersburgu. Jako stypendysta państwowy służył w wojsku carskim w kawalerii i artylerii. Brał udział w wojnie rosyjsko tureckiej. W 1900 roku pracował w inspektoracie weterynaryjnym w Porcie Artusa gdzie zgromadził zbiór eksponatów związanych z etnografią, rolnictwem, hodowlą i weterynarią chińską i mandżurską. Zbiór przekazał do Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie. W czasie wojny rosyjsko japońskiej służył na tyłach armii mandżurskiej jako lekarz weterynaryjny w randze radcy stanu. Po opuszczeniu Warszawy przez Rosjan był pierwszym polskim kierownikiem służby weterynaryjnej na terenie miasta. Był najaktywniejszym współtwórcą Warszawskiego Towarzystwa Weterynarskiego w 1909 roku jako pierwszej organizacji społeczno naukowej weterynaryjnej na terenie Królestwa Kongresowego. Na początku pełnił funkcje sekretarza potem był mianowany prezesem. Redagował „Pamiętnik Warszawskiego Towarzystwa Weterynarskiego”. Był organizatorem uniwersyteckich studiów weterynaryjnych w Warszawie. W 1919 roku lwowska Akademia Weterynarii obdarzyła go godnością honoris causa w zakresie medycyny weterynaryjnej. Bibliografia Boczkowskiego liczy 50 pozycji. Był patriotą i niezmiernie skromnym człowiekiem. Został odznaczony Orderem Odrodzenia Polski. Zmarł w Warszawie w 1924. Pochowany został na Powązkach. Koledzy lekarze weterynarii ufundowali mu pomnik który w niezmienionej formie zachował się do dziś.
Naszym obowiązkiem jest, żeby przetrwał kolejnych pokoleń. Warto zastanowić się nad umieszczeniem małych tabliczek z wygrawerowanym opiekunem tych kilku grobów „zasłużonych” tj. Krajową Izbą Lekarsko Weterynaryjną. Niech te groby maja swoich opiekunów prawnych jakimi jesteśmy my – polscy lekarze weterynarii współcześnie żyjący.
Z Poważaniem
Tomasz Przybylski