Pracujący w naszym zawodzie koleżanki i koledzy wiedzą, ile pacjentów dostarczały nam nasze dzieci. A to jeżyk, innym razem młody ptaszek ,,nielot’’, czy zajączek, jeszcze ślepy, znaleziony pod przyczepą w PGR-ze, błąkający się piesek, kotek itd. Wszystkim trzeba było się zająć.

            Oczywiście –  pro publico bono. Operacja bociana, łabędzia i dużo innych zabiegów wykonywaliśmy w odruchu serca. Mieszkając w osiedlu PGR-owskim, znaliśmy wszystkich sąsiadów. Przeważnie były to rodziny wielodzietne. I trzeba było stosować cennik „ruchomy”, przystosowany do zawartości ich portfeli.

            Nie zapomnę, jak nastoletnia córka dojarki z PGR, Czesia, przyszła z pytaniem, czy uśpię kotkę. Dlaczego? Bo mama powiedziała, że od dwóch dni nie może się okocić. A mama nie może przyjść, bo jest w pracy w oborze.

            Poprosiłem, żeby przyniosła kotkę do zbadania. Okazało się, że konieczna jest cesarka. Czesia pobiegła zapytać mamę, czy się zgodzi. Mama kazała zapytać, ile to będzie kosztowało. Nie mieliśmy, oczywiście, zamiaru usypiać młodej kotki, więc zaproponowałem kwotę 30 zł (trzydzieści zł, za same leki). Mama Czesi zgodziła się na 30 zł, płacone w trzech  ratach, po wypłacie.

            Zabieg przeprowadziliśmy sprawnie i pomyślnie. Po wybudzeniu Czesia zabrała kotkę. Mama, zgodnie z umową, po wypłacie przyniosła dychę. Następnego miesiąca –  drugą. Z trzeciej raty została zwolniona.

            Mały zajączek, uratowany, podziękował… przegryzając kabel od telewizora – na szczęście antenowy, nie prądowy.

            Wszystkie małe kotki zostały przygarnięte przez pracownice PGR, a dla piesków zawsze udało nam się znaleźć dobrych, nowych właścicieli.

            Po upadku PGR-ów,  majątek zaczęli przejmować różnej maści hochsztaplerzy,  nierzadko oszuści.  Oni nie byli już tak słowni, jak mama Czesi –  i nie rozliczali się za wykonane usługi, co kosztowało nas dużo zdrowia i sporo pieniędzy.

            Przenieśliśmy się do Szczecina i podjęliśmy nową pracę. A ludzie w Płotach wspominają nas do dziś z sympatią. My również ten czas wspominamy dobrze.

            Podsumowując  –  lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku były zupełnie odmienne od dzisiejszych…

                                                                                                           Andrzej Kaznocha