(ale najpierw wykastruj kota)
– Wiesz, Włodku, mam problemy ze skórą u mojego psa. Ciągle pojawiają się na niej jakieś wypryski, pies zaczyna się drapać, a ja się denerwuję. Czy możesz coś z tym zrobić? – zapytał mnie przez telefon Roman.
– Przyjedź ze swoim bokserem, to przyjrzymy mu się razem. Może coś wymyślimy.
– A pamiętasz, przed dwoma miesiącami Astor miał identyczny problem. Leczenie poskutkowało tylko na krótki czas. Po trzech miesiącach zaczął się ponownie drapać…
– W przypadku uczuleń jest to, niestety, dość częste zjawisko. Jeżeli nie znamy przyczyny alergizacji organizmu, zwykle leczymy objawowo. Jeżeli po zakończeniu leczenia zwierzę nadal jest eksponowane na działanie czynnika wywołującego alergię, choroba wraca.
– To, Włodku, może ja przyjadę z Astorem do ciebie i pogadamy, co z tym zrobić. Moja córka jest, jak wiesz, piekielnym czyścioszkiem i goni mnie z psem z domu, bo ten, drapiąc się, po całym domu śmieci łupieżem. Biedaczka nie nadąża ze sprzątaniem.
– Oczywiście, przyjeżdżaj, czekam.
Roman zawsze stanowił dla mnie przykład prawdziwie zadbanego mężczyzny. Dystyngowany, z przyprószonymi siwizną włosami, zawsze roztaczał wokół siebie dyskretny zapach dobrej wody kolońskiej. Teraz sprawa wyglądała zgoła inaczej.
Chory pies wydzielał wokół siebie bardzo nieprzyjemny zapach,
zjawisko zresztą to normalne w wypadku wielu chorób skóry. Inna sprawa, że moim czułym powonieniem wyczuwałem domieszkę jakiegoś skądinąd znajomego tonu, którego jakoś nie kojarzyłem z psami.
– Widzisz? Między uszami na głowie i dalej, do tyłu, w stronę karku, sierść jest nastroszona… – pokazywał mi łeb Astora.
– Ponadto widać liczne zadrapania, skóra jest zaczerwieniona. Podobnie, jak poprzednio. I pokryta drobnymi wypryskami. Oznacza to, że pies nadal jest w kontakcie z czynnikiem wywołującym zapalenie skóry. Musimy koniecznie ustalić, co to za czynnik, bo do czasu jego wyeliminowania świąd będzie wracał.
– Zastanawialiśmy się w domu nad tym, co mogło się zmienić w otoczeniu psa, ale nic takiego nie znaleźliśmy. Tymczasem Astor wręcz śmierdzi… – Roman, z okropnym grymasem, zmarszczył nos.
– W dodatku ten zapach nie przypomina mi typowego zapachu chorej skóry u psa. Jest tu jakiś znajomy czynnik, ale nie umiem go zdefiniować.
– Widzisz, Włodku, jesteśmy bardzo przywiązani do tego łobuza, ale teraz nawet my przesiąkamy jego zapachem. Naprawdę nie chciałbym podejmować jakichś radykalnych rozwiązań. Bo pies jest wspaniały – i bardzo go kochamy. Jest łagodny i opiekuńczy. Wystarczy tylko popatrzeć, jak się bawi z Kruczkiem, naszym nowym nabytkiem.
– Kruczka jeszcze nie poznałem. To kot?
– Przybłąkało się do nas pół roku temu małe kocię – i już zostało. Wielką pociechą jest patrzenie na igraszki tych zwierzaków – z uśmiechem opowiadał Roman.
Coś mnie tknęło…
Ponownie zbadałem łeb psa, jednocześnie dokładniej go obwąchując. Zapach był naprawdę bardzo przykry i zdawał się osadzać nawet na meblach w moim mieszkaniu. Ubranie Romana także wydzielało silny, niezwyczajny dla niego, zapach. Nic dziwnego, że doprowadzał on takiego pedanta do rozpaczy.
– Kąpiemy go co dwa tygodnie w najwymyślniejszych szamponach, a ten smród ciągle wraca. Jeżeli nie pomożesz, to będę się musiał go pozbyć! – z wyraźnym zażenowaniem stwierdził mój gość.
– A powiedz mi, czy wasz Kruczek nie znaczy swoim moczem kątów w mieszkaniu?
– Oj, tak! Co my się nabiegamy z dezodorantami! Próbujemy go nawet karać, ale to jest chyba już taka kocia natura, że musi zostawiać po sobie ślady…
– Widzisz, Roman,
trzeba wykastrować Kruczka.
Skończy się zmora tych okropnych zapachów.
– A co? Masz tak mało roboty, że zaraz chcesz koniecznie mi kastrować kota? – zaśmiał się gromko. – Starasz się znaleźć robotę nawet tam, gdzie jej nie ma? Do jego zapachów się prawie przyzwyczailiśmy. To Astor powoduje ten smród w mieszkaniu!
– Niezupełnie Astor, a raczej: pośrednio. Powiedz mi, czy przypadkiem Kruczek nie sika na łeb Astora? – zapytałem.
– Owszem, ma takie głupie przyzwyczajenie. Myślę, że jak podrośnie, to znajdzie sobie inne zabawy…
– To dokładnie powąchaj ten łeb!
Roman pochylił się nad Astorem, w oczach zaświecił mu nagle błysk zrozumienia.
– To ten łobuz pozbawiłby mnie wspaniałego psa! Kiedy możesz wykastrować kocura?
A swoją drogą, to jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś leczył psa, operując kota…
Włodzimierz Szczebiak