Odbywałem staż jako student czwartego roku w Klinice Chorób Wewnętrznych w Lublinie. Wraz z lekarzem klinicznym pojechałem na wezwanie do krowy z zatrzymanym łożyskiem.
Na miejscu zastaliśmy jednorodzinny dom z obszernym podwórkiem i podniszczoną oborą bez oświetlenia. Była wczesna wiosna, dość chłodno, padał deszcz. Na podwórko były rozłożone deski, by zapewnić dojście do obory bez taplania się w błocie.
Po wykonaniu zabiegu nie mieliśmy możliwości, aby od razu się umyć, wyszliśmy brudni przed oborę. Gdy czekaliśmy na miednicę z wodą, na werandę domu wyszła z chłopczykiem młoda kobieta. Zwracając się do chłopczyka, powiedziała, pokazując ręką w naszym kierunku: „Synku, musisz się bardzo dobrze uczyć. Bo jak nie, to będziesz tak pracował, jak ci panowie…”.
Marek Przędzik