KLUB SENIORA LEKARZY WETERYNARII
woj. Małopolskiego
Aktualności Klubu Seniora
Galeria Klubu Seniora
Opowiadania lekarzy weterynarii z życia zawodowego
Jak weterynarz z weterynarzem
Z Ziutkiem nie spotykamy się codziennie. Jednak, gdy obaj mamy wolną chwilę – lubimy powspominać stare czasy. Jechałem przez Aleksandrów Kujawski do domu, gdy usłyszałem przeraźliwy gwizd! Ziutek stał przed swoją bramą i machał ręką, żebym się zatrzymał. – Cześć! Dokąd się tak śpieszysz? – Wracam do domu. – A co, dzieci płaczą? – Już nie! – To chodź na
Zanim zostaliśmy lekarzami. Ćwiczenia czynią mistrza
Prosektoria mieszczą się w piwnicach Collegium Veterinarium. Obszerny, oświetlony wyłącznie jarzeniówkami korytarz, pełen tablic przedstawiających szkielety lub mięśnie zwierząt. I ten zapach. Charakterystyczny zapach eksponatów, moczonych w formalinie. Białe drzwi z nieprzezroczystym szkłem ornamentowym, a za nimi – prosektorium pełne studentów. Cała sala pracuje. Sześć stołów, szczelnie obsadzonych studentami, inteligentnie milczy, obserwując wystraszonym wzrokiem oskórowane zwłoki lisów. Żeby tylko
O miłości… do zawodu
Około miesiąca temu pojechałem do Bydgoszczy na otwarcie Media Markt-u. Kolejka była jak za dawnych, dawnych czasów. No, może z pewną drobną różnicą. Jak stałem przez trzy dni po meble, w Aleksandrowie Kujawskim w bodajże osiemdziesiątym roku ubiegłego wieku – wtedy była lepsza organizacja. Komitet kolejkowy z wykazem tych, co doszli do kolejki i tych, co odpadli za nieobecność o
Wykwintne smakołyki, serwowane władzy ludowej, mogły być dla niej mocno podejrzane Zamach przy użyciu… sera pleśniowego
W okresie stanu wojennego, który władza ogłosiła 13 grudnia 1981 roku, służby gminne, w tym nasz PZLZ, przymuszone zostały do pełnienia całodobowej służby. W wydzielonym pokoiku dawnego szkolnego internatu jednemu z członków załogi PZLZ przyszło dyżurować w godzinach popołudniowych, nocnych, również w niedziele i święta. Słowem – zostaliśmy zobowiązani do czuwania nad porządkiem publicznym w całej Gminie Pilica. Do
Psiakrew! – szef zrecenzował mój debiut w dziedzinie chirurgii plastycznej. Operacja się udała. W dwóch trzecich…
Taki zabieg w połowie ostatniego stulecia XX wieku nie był czymś nadzwyczajnym. Psom obcinało się ogony, „modelowało” uszy – aby wyglądały pięknie. Zabieg podnosił cenę zwierzaka, dawał właścicielom większe szanse na zwycięstwo ich pupila w konkursie piękności. Dziś takiej operacji już bym się nie podjął – za jej przeprowadzenie grozi nawet odsiadka. Modelowane uszu u pasa określa się fachowo
Wiosenne kłopoty
Wiosną, jadąc na zgłoszenie wpakowałem samochód w sporą kałużę. Roztopy spowodowały, że na samym skrzyżowaniu dróg, w zagłębieniu powstałym między asfaltem, a piaszczystą drogą wiodącą do wsi nagromadziła się masa wody. Większą część rozlewiska udało mi się sforsować siłą rozpędu. Przez telefon uprzedzali, że dojechać się da tylko od strony Służewa, a ja i tą drogą nie potrafię dojechać! Słoneczko
O byku, co świata nie widział
W czasach przedunijnych inaczej widzieliśmy świat – bez pryzmatu dyrektyw i rozporządzeń. Jakże łatwiej było żyć, kiedy słowo znaczyło to, co znaczyło, a HACCP, dobrostan były dekadenckim zmartwieniem. A było to tak. Do lecznicy przyszedł pan Mazurkiewicz. Pan Mazurkiewicz jest osobą bardzo znaną. Jeżeli trzeba załatwić drogę przez wieś, remizę, dom kultury, jakieś zezwolenie – to tylko do Mazurkiewicza. Kierownik
Natura lubi zaskakiwać. Do trzech razy sztuka
Pełniąc dyżur niedzielny w PZLZ Pilica z samego rana, przed ósmą, kiedy zajeżdżałem na podwórze lecznicy, zauważyłem, że na schodku przed drzwiami wejściowymi oczekuje na mnie kobieta. Na drodze przed budynkiem stoi samochód osobowy, a w nim, za kierownicą, siedzi mężczyzna, paląc papierosa. Jak się okazało, na schodach stała gosposia z pobliskiej Cisowej – dla mnie najładniejszej w całej
Bo każdemu zwierzątku trzeba pomóc…
Pracujący w naszym zawodzie koleżanki i koledzy wiedzą, ile pacjentów dostarczały nam nasze dzieci. A to jeżyk, innym razem młody ptaszek ,,nielot’’, czy zajączek, jeszcze ślepy, znaleziony pod przyczepą w PGR-ze, błąkający się piesek, kotek itd. Wszystkim trzeba było się zająć. Oczywiście – pro publico bono. Operacja bociana, łabędzia i dużo innych zabiegów wykonywaliśmy w odruchu serca. Mieszkając w
Sterylizacja była, ale… kotka się okociła
Dzwoni stała klientka, pani Jola, właścicielka wielu kotów, i mówi: – Doktorze, nie mam już siły do tej mojej czarnej kotki, koci się bez opamiętania co najmniej dwa razy w roku, a ja nie znajduję już amatorów na kociaki. Co by z tym zrobić? Tabletki nie skutkują, bo ta cholera dobrze wie, kiedy nie wrócić do domu… – Pani
Kto nie ryzykuje, ten się w błocie nie topi… Niebezpieczne drogi
Opisana poniżej przygoda wydarzyła się końcem lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy w najlepsze spełniałem się w roli lekarza weterynarii, praktykującego na dużych zwierzętach gospodarskich. Pracowałem jako starszy ordynator w PZLZ w Pilicy – miasteczku leżącym u źródeł lewego dopływu Wisły – rzeki Pilicy. W tamtych latach struktura gminy Pilica, jej infrastruktura, szczególnie sytuacja w drogownictwie gminnym, ulegała z roku
Na południe od Czarnego Dunajca żyją dobrzy ludzie…
…a na północ – różni. Do takiego wniosku doszedłem już kilka dni po rozpoczęciu praktyki zawodowej po skończeniu czwartej klasy nowotarskiego technikum weterynaryjnego. Lecznica, do której szkoła kieruje praktykantów, wykorzystuje ich umiejętności, mówiąc oględnie, dość powściągliwie. Trudno się dziwić – młody, niedoświadczony człowiek może narobić więcej szkód, niż pożytku. Praktykantowi najlepiej zatem powierzyć zadanie, któremu bez problemu sprosta. Takim