KLUB SENIORA LEKARZY WETERYNARII
woj. Małopolskiego
Aktualności Klubu Seniora
Galeria Klubu Seniora
Opowiadania lekarzy weterynarii z życia zawodowego
Za zdrowie 46 koni!
Doktor się nie napił, bo za długo sikał… Praca lekarza weterynarii w terenie niosła codzienne nowe wyzwania. Po wcześniej, niż zakładał plan stażu, podjętej pracy zawodowej na Orawie każdy dzień niósł nowe wyzwania. Właśnie dobiegał końca kolejny dzień pracy. Jeszcze tylko sprawdzić, czy wszystko wpisane do książki leczenia, uporządkować biurko i pora na wyjazd autobusem do miejsca zamieszkania. Wtem do
Rutyniarz.
Dosyć szybko po podjęciu w 1980r. pracy w PZLZ w Pilicy, nastąpiła pewnego rodzaju specjalizacja kadry lekarskiej. Najmłodszy z nas stażem oraz wiekiem namaszczony został na anastezjologa oraz chirurga, ja bardziej gustowałem w chorobach wewnętrznych, zaś nasz kierownik Jerzy – rocznikowo równy mojemu wiekowi, ale o rok starszy stażem (ukończył weterynarię po czteroletnim liceum, a ja po pięcioletnim technikum
Zakopane, Zakopane bardzo mocno narąbane… Nie ma wyjścia – trzeba zalać robaka
Spirytus i wódkę trzeba zmieszać w proporcji 1:1 i pić bez bez zagrychy i popitki. Nie na kieliszki, ale ile kto zdoła. To nie było polecenie, lecz stanowcze zalecenie kierownictwa zakopiańskich Zakładów Mięsnych, dotyczące pracowników firmy, wykonujących swe obowiązki. Byłem jednym z nich. Zalecenie potraktowałem śmiertelnie poważnie. Bo powiedziano nam, że picie może uratować życie. Jak po tej kuracji do
Nieznajomość przepisów szkodzi. Długa droga na skróty
Jest godz. 14.40. Wszyscy w inspekcji szykują się do zakończenia kolejnego dnia pracy. Nagle telefon. Pani, zapłakanym głosem, przedstawia sytuację: jej krewni z Ukrainy, w trakcie pobytu w Polsce, kupili psa i postanowili wyjechać z nim na stałe do Danii. Bez paszportu, wszczepionego mikroczipu, bez szczepienia w kierunku wścieklizny. Bo wpadli na „genialny” pomysł – że wszystkie formalności załatwią, będąc
Lekarz wojewódzki widział proste rozwiązanie: Mógł pan polecieć do krów helikopterem !
Nikt wcześniej, jeszcze w okresie pobierania nauki zawodu, zarówno w technikum weterynaryjnym jak i na studiach, nie objaśniał nam wszelkich zrządzeń losu, z jakimi wielu przyszłych lekarzy weterynarii może zderzyć się osobiście. Nie mam do nikogo pretensji z tego powodu. Zresztą takich, nieoczekiwanych zjawisk pewnie jest tak wiele, że nie sposób byłoby je przedstawiać młodym adeptom zawodu. O jednym takim
Tuberkulinizacja
Tuberkulinizacja bydła jest zabiegiem umożliwiającym przyżyciowe wykrycie zwierząt chorych nawet na subkliniczną formę gruźlicy. W wypadku takiej formy choroby nie występują objawy, zwierzę potrafi być w jak najlepszej kondycji, a mimo to stanowić ogromne niebezpieczeństwo dla ludzi pijących nieprzegotowane mleko od takiej krowy. Badanie jest w sumie bardzo proste, polega na śródskórnym podaniu tuberkuliny, antygenu podrażniającego układ immunologiczny, o ile
Cesarskie cięcie
Już od wielu lat czwartek w tym małym mieście na Podhalu miejscowi nazywali świętem dyszla. Z racji odbywającego się w tym dniu jarmarku, od północy ciągnęły sznury zaprzęgów konnych od Rabki po Zakopane i od Czarnego Dunajca po Krościenko, kierując się w stronę Nowego Targu. Stukot końskich kopyt przeplatał się z porykiwaniem wiezionego bydła, akompaniowały temu dodatkowo kwiczące prosiaki,
Kierownik, to brzmi dumnie .
Wspomnienia to jak wielki stół na który systematycznie dostawiano coraz to nowsze potrawy. Przypominanie jak smakowały te najstarsze to jest koneserstwo ale tylko indywidualne. By takie nie pozostało podzielę się tym odczuciem. Już na studiach ówczesny doktor S. Flieger powiedział do mnie – ty, nawet jak masz rację pamiętaj, że ci inni, którym chcesz to przekazać mają większe możliwości
I co, doktorze? Moje kadzidełko jednak pomogło!
W miejscowości Smoleń, leżącej w gminie Pilica, przychodziło mi załatwiać niemal wszystkie zgłoszone przypadki zachorowania wśród zwierząt. Było to podyktowane koniecznością przejazdu do oraz z pracy właśnie przez tę wioskę. Rolnicy tak przywykli do tego modelu leczenia ich zwierząt, że po paru latach mojej pracy w PZLZ Pilica, kiedy rankiem, parę minut przed ósmą, jechałem do lecznicy, gospodynie wychodziły
Dwie jędze bez serca
Pełniąc funkcję Powiatowego Lekarza Weterynarii w Olkuszu, miewałem rozliczne, dość nietypowe sprawy do rozwiązywania. I chociaż niektóre z nich były spoza zakresu moich obowiązków, często podejmowałem próby sprostania wyzwaniom. Do takich przypadków należy zdarzenie, które niżej opisuję. Zadzwonił telefon. – Halo? Czy to powiatowy lekarz weterynarii w Olkuszu? – Tak. W czym mogę pani pomóc? –
Krowy spoglądają na mnie z miłością. Teraz już wiem – dlaczego
Zachyłek i uchyłek to w sumie bardzo podobne do siebie nazwy. Najgorzej, jak zajmą się tym profesjonaliści! Wejdźmy w żargon techniczny – i nagle okazuje się, że zachyłek to recessus, a uchyłek to diverticulum. Brzmi zupełnie inaczej, prawda? Przyszło i mi się nad tym zastanawiać. Puryści językowi są gotowi prowadzić na ten temat długie dyskusje. Na swoje potrzeby przyjąłem, że
Jak się nie będziesz uczył, to zostaniesz jak ci panowie – weterynarzem…
Odbywałem staż jako student czwartego roku w Klinice Chorób Wewnętrznych w Lublinie. Wraz z lekarzem klinicznym pojechałem na wezwanie do krowy z zatrzymanym łożyskiem. Na miejscu zastaliśmy jednorodzinny dom z obszernym podwórkiem i podniszczoną oborą bez oświetlenia. Była wczesna wiosna, dość chłodno, padał deszcz. Na podwórko były rozłożone deski, by zapewnić dojście do obory bez taplania się w błocie.